Konichiwa. Blog znowu zakurzony, więc przybyłam go ogarnąć. Postanowiłam, że będę kontynuowała fanficka... Nawet, jeśli nikt nie będzie tego czytał, po prostu zbiorę myśli i przeleję na klawiaturę, by nie uciekły. Miłego czytania.
*********************************************************************************************************************************
- Phantomhive.
Blondyn uniósł wzrok znad gazety, słysząc znajome nazwisko.
- Naprawdę?... Ha, nawet po nim nie spodziewałbym się czegoś podobnego!
Upił ostatni łyk piwa, zapłacił za rachunek i zaczął obserwować dyskutujących żywo mężczyzn, z których jeden wspomniał o Phantomhive'ie.
Zdaje się, że poczuli jego wzrok na swoich plecach, ściszyli więc głos do szeptu.
To jednak nie wystarczy, by ciekawski blondyn stracił zainteresowanie.
Podniósł się z miejsca i ruszył w ich stronę. Szczęśliwie się złożyło, że tuż za ich stolikiem były drzwi do toalety, nie mogli więc go o nic posądzić.
- Nie dość, że potężna firma Funtom była kierowana przez trzynastolatka, to jeszcze to...!
Zerknął w stronę pisma trzymanego przez najwięcej mówiącego z nich. ''Financial Times''. Jedna z nowszych gazet, pisząca przede wszystkim o gospodarce i finansach. Mężczyzna udał się do łazienki, by potwierdzić swoje ''alibi'', po czym opuścił lokal. Musiał kupić najnowsze wydanie ''Financial Times''...
- Slingby, do diaska!
Głos przełożonego obudził blondyna.
- To nie czas na sen, Slingby. Doprawdy, a myślałem, że jesteś porządniejszy...
- P-Przepraszam, Inspektorze Spears! - Mężczyzna schował szybko ''Financial Times'', by brunet nie przyłapał go na olewaniu wykładu. Chociaż właściwie i tak go nakrył na spaniu...
- Mam nadzieję, że cokolwiek usłyszałeś. Doprawdy... Chyba nie mam wyboru i znów przydzielę ci Alana. Tylko na jego wykładach nie śpisz.
Blondyn zaczerwienił się lekko i uśmiechnął promiennie.
- Ależ Inspektorze, to będzie wynagrodzenie, a nie kara! - Zawołał wesoło.
- Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ale tylko to skutkuje... Do widzenia, panie Slingby.
- Do widzenia, Inspektorze! - Uradowany wybiegł z sali i pognał przed siebie. Zatrzymał się przed drzwiami z tabliczką ''Podinspektor Alan Humphries'' i, uśmiechając się, zapukał do nich.
- Proszę! - Usłyszał ciepły głos, przez który zawsze przebiegają go dreszcze. Wszedł do gabinetu i ukłonił się lekko.
- Hej, Podinspektorze. - Wciąż się uśmiechając podszedł do krzesła, na którym siedział lokator.
- Eric! - Alan ucieszył się na jego widok, chociaż może nie aż tak, jak Slingby na jego. - Pan William już skończył?
- Taa... Powiedział, że może cię do mnie przydzieli na stałe. - Odpowiedział, niby obojętnie.
- Ah tak? To w porządku. - Szatyn uniósł lekko kąciki ust i wrócił do wypełniania dokumentów.
Na twarzy blondyna pojawił się grymas. ''Co to za reakcja? W ogóle go to nie obchodzi? Czy on mnie właśnie kulturalnie olał?'', pytał siebie, przyglądając się pracy Humphriesa. Ten podniósł na niego wzrok.
- Chciałeś coś jeszcze? - Spytał, jakby formalnie. - Wybacz, ale ma sporo roboty...
- Nie... Skoro jesteś zajęty, to nie będę ci przeszkadzał. - Niechętnie się uśmiechnął i szybkim krokiem udał w stronę drzwi.
- Eric?...
Zaraz po wyjściu oparł się o ścianę i zsunął po niej. Westchnął ciężko.
''Dlaczego tak mnie traktuje?...''
Nagle za rogiem przemknęło coś czerwonego, co natychmiast przyciągnęło jego uwagę.
''Grell?'', zastanawiał się, nie ruszając się z miejsca. ''Co on tu robi? Przecież są tu tylko gabinety wyższych stanowisk i Rady...''. Zaśmiał się. ''Czyżby wyruszył na łowy? Oj, panie Spears... Moje kondolencje''. Wstał i, nadal chichocząc, udał się w stronę swojego pokoju. Jemu łowy nie wyszły...
Rzucił się na łóżko i wyjął z torby najnowsze wydanie ''Financial Times''. Szybko je kartkując, natrafił na interesujący go artykuł - ''Nieletni właściciel Funtom Company uznany za zaginionego''.
*********************************************************************************************************************************
Znów króciutko, wiem, miało tak być. Od dzisiaj postaram się częściej wstawiać posty, ale krótkie właśnie. Tak jak wspominałam, jest to opowiadanie shonen-ai, więc ci, którzy liczą na yaoi, przeliczają się - nienawidzę tego gatunku. Mam nadzieję, że nie było źle... Pozdrawiam. :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz